Święta Bożego Narodzenia to czas niezwykły, co od wieków znajdowało wyraz w związanych z nimi tradycjach, przekazywanych z pokolenia na pokolenie.
Okres ten spędzamy w wyjątkowej, niecodziennej scenerii, a towarzyszą mu charakterystyczne symbole i zwyczaje.
Na terenach obecnych Warmii i Mazur kształtowały się one pod wpływem różnych wpływów kulturowych.
Czym te dawne tradycje regionu różniły się od kultywowanych współcześnie?
Fot. Chata Św. Mikołaja w Twierdzy Boyen
Do czasów I wojny światowej rolę choinki odgrywał snop zboża. Jego obecność w świątecznym domu miała zapewniać urodzaj w nadchodzącym roku. Choć opłatek jest dziś dla nas jednym z najważniejszych symboli Bożego Narodzenia, to jeszcze przed II wojną światową nie pojawiał się na świątecznym stole Warmiaków.
Nie było wówczas również wigilijnej wieczerzy z dwunastoma potrawami, nie przestrzegano też postu. Podobnie jednak jak współcześnie, w święta nie pracowano. Wszystkie obowiązki domowe czy gospodarskie, takie jak sprzątanie, rąbanie drewna, gotowanie, starano się wykonywać wcześniej.
Fot. Zdjęcie główne www.gck.gizycko.pl – Ozdoby z papierowej wikliny (warsztaty).
Fot. Rodzinne spotkania bożonarodzeniowe w Skansenie w Olsztynku (warsztaty)
W gwarze używanej w regionie wigilię nazywano ziliją, a Boże Narodzenie Godami albo Godnymi Świętami. Na Warmii w dzień ziliji do gospodarzy przychodzili kolędnicy, których nazywano sługami szemla. Była to grupa chłopców ubranych w białe koszule przepasane powrozami. Nosili brodate maski i mieli baty. Sam szemel to jeździec usadowiony na kiju, na którym osadzona była końska głowa wystrugana z drewna.
Reszta gromady również bywała poprzebierana. Wśród nich pojawiali się: muzykant, kominiarz z drabiną, niedźwiedź i stara kobieta (baba) z koszem, która przyjmował podarki (najczęściej jedzenie i wódkę). Towarzyszyła im również postać śmierci z kosą.
Fot. Rodzinne spotkania bożonarodzeniowe w Skansenie w Olsztynku (warsztaty)
Wedle dawnych wierzeń wieczorem pierwszego dnia Świąt Bożego Narodzenia zwierzęta przemawiały ludzkim głosem, działała magia i pojawiały się dziwy. Od tego dnia aż do Święta Trzech Króli, czyli w czasie dwanostek, bacznie obserwowano pogodę, ponieważ ten okres zapowiadał, jak będzie się ona kształtowała w nadchodzącym roku.
Na pasterkę – taką, jaką znamy dziś – chodzono tylko w miastach i większych wsiach. W mniejszych osadach na mszę wybierano się dopiero wczesnym rankiem w pierwszy dzień świąt. Następnie wszyscy wracali na świąteczne śniadanie, wtedy też dzieci otrzymywały prezenty. Na Warmii prezenty przynosił Gwiazdor.
Źródło: www.mazury.travel